Noc z Nanną

2009-04-19 03:38

 

Zaczął się weekend. Mój brat wyszedł na imprezę, jak co tydzień, a ja właśnie wróciłam z zakupów. Po drodze spotkałam swoją koleżankę z podstawówki. I tak się zgadałyśmy, że zaprosiłam ją do siebie.

Wycieńczona trochę dźwiganiem bagażu, padłam na kanapę. Obok mnie usiadła ona - Ania. Właściwie to Nanna – tak kazała się nazywać. Zaczęłyśmy bajerę. Po chwili dowiedziałam się, że moja koleżanka jest prostytutką. No cóż, dla mnie to było trochę szokujące. Ale szybko o tym zapomniałam. Zmieniliśmy temacik. Moja orientacja seksualna to naturalnie less, więc wpatrywałam się w jędrne sutki koleżanki. Chyba to zauważyła, bo chwyciła mnie za włosy i zaczęła całować. Najpierw po szyi, potem piersiach. Szok! Myślałam, że zwariuje. To pierwsza laska w moim życiu, która jako pierwsza zaczyna się do mnie dobierać. Zawsze to ja dominowałam. Achhhh... Chyba jestem za stara – pomyślałam. Pozwoliłam się jej pieścić. Robiła to elegancko. Miała tupet, suka. Zciągnęłam z niej łachy i napalałam się na jej jędrne ciałko. Ona w tym czasie wysmarowała mnie bitą śmietaną, którą kupiłam na deser. I się przydała. To ja byłam tym smakowitym deserem. Lizała, zlizywała ze mnie ta bitą śmietankę. Tak namiętnie całowała mnie po piersiach, że poczułam jak z cipki poleciały mi soki. Anka zanurzyła swój twarz między moje uda. Lizała mi szparkę. A ja płynęłam w rytm bicia swojego serca. To tak jakbym się ujarała zielskiem i jechała na rowerze. Im więcej dołków i pagórków – tym więcej przyjemności z jazdy. Jeszcze chwilka i odpłynę całkiem. Ummhhh... Dreszcze przeszywały moje ciało. Zaczęłam się wić i podskakiwać jak porażona prądem. Zlizywała subtelnie soki wypływające z mojej jaskini rozkoszy. I już po temacie! W oczach zrobiło mi się czarno, byłam jeszcze na tamtym świecie. Teraz ja postanowiłam wziąć się za swoją koleżankę. Zaczęłyśmy się całować. Pieściłam jej piersi, gładziłam cipkę. Mój język błądził subtelnie po jej ciałku. Czułam jej smak i zapach. Zjechałam jej między nogi. Poczułam gorącą falę uderzeniową, która przeniknęła przez moje ciało. Jej zapach ośmielał mnie jeszcze bardziej. Zaczęłam jej przygryzać wargi a język zatapiałam w jej różowiutkiej szparce. Czułam jak robi się lepko i mokro. Zanurzyłam tam całą swoją twarz, tak żeby czuć jak jej cipa opanowuje moje zmysły. Zlizywałam wylewający się nektar, mrucząc przy tym i szepcząc jej wulgarne, motywujące słówka. Dużo nie potrzebowała, by dojść. Na długo zapamiętam smak i zapach jej pizdeczki. Smakowała jak nektar z kwiatów lotosa. To tyle. Po wyczerpującym seansie położyłyśmy się razem do łóżka i zasnęłyśmy. Rano jak się obudziłam jej już nie było. Zostawiła mi tylko swoją wizytówkę. Na pewno w najbliższym czasie znów skorzystam z pomocy mojej ślicznej koleżaneczki…

—————

Powrót